Tak to już jest, że listopad zmusza nas do refleksji, a jak aura jest taka jak w tym roku, to tym bardziej. Listopad, jaki jest każdy widzi. Nie przestając zatem komunikować się z duchami przeszłości spoglądamy jednak z odrobiną nadziei w przyszłość i nie zapominamy o tych, którzy zapisani są na zajęcia w listopadzie.
Jak to już mamy w zwyczaju, na późnojesienne spotkanie z gimnazjalistami z Dusznik Wielkopolskich zaprosiliśmy młodzież z Zespołu Szkół Leśnych w Goraju. Nie bacząc na lodowate porywy wiatru i przenikliwy ziąb, podzielili się swoją wiedzą o lesie: Hubert Nadolny z klasy III” b”, Piotr Nowak z III „c”, Ania Kamieńska z III „a” i Kasia Matuszewska z I „b”. Wszyscy – oczywista, oczywistość- pod światłym kierownictwem Pana dra Janusza Mokrzyckiego – nauczyciela z klasą, wdziękiem, przeogromną wiedzą, pasją i wielkim poczuciem odpowiedzialności za młodzież. Dziękujemy Panu Dyrektorowi Albertowi Tabace za to, że takich ludzi kieruje na front edukacji pozaszkolnej!!!
Podzieleni na trzy grupy gimnazjaliści klas pierwszych z Dusznik uczyli się nie tylko o lesie, korzystając ze świetnych pomocy naukowych i wkraczając w leśne ostępy, ale też ćwiczyli pamięć, kreatywność i skupienie uwagi /oj, nie było to łatwe!/. Pani Bogusia z żelazną konsekwencją wymagała realizacji postawionych zadań. Jednych chwaliła, innych, bez pardonu, ganiła. Wkrótce napiszemy pewnie książkę pod tytułem: „Kto się boi Bogusi Cybulskiej???. Materiału mamy – aż nadto.
Alina Wawrzyniak usiłowała sprowokować młodzież do dyskusji na temat przyszłości i wymyślenia indywidualnych życzeń dla przyszłych wnuków i prawnuków, ale wzbudzała tym uśmieszki politowania ze strony uczniów. Po chwili jednak uśmiechy ustępowały przed grozą pytań: co to jest sentencja, albo jeszcze gorzej inskrypcja. A potem już było tylko gorzej. Nie dość, że trzeba było znaleźć hasła w starym /grubym!/ poczciwym słowniku, to jeszcze je odczytać ze zrozumieniem. A na domiar złego pani Małgorzata Napierała pokazała mnóstwo wzorów pisma, które to wzory miały młodzież inspirować do napisania życzeń dla potomnych. Zastanawianie się nad wyborem, wyszukiwanie sentencji z literatury i gotowych fiszek i wreszcie przerobienie ich na formę życzenia okazało się mniej trudne niż próby pięknego pisania i sztuka projektowania napisu tak, by stał się interesującym znakiem graficznym. Do tego wszystkiego stół okazał się za mały, ponieważ w każdej grupie było 14- tu uczniów i to pokaźnych rozmiarów. Bardzo staraliśmy się uzmysłowić uczniom, że aby kiedyś pracować wyłącznie z komputerem trzeba zmagać się wcześniej z projektem w głowie i… w ręce.
A na razie musimy się pogodzić z tym, że z uporem godnym lepszej sprawy musimy przełamywać bierność uczniów i starać się zachwycać ich tym co i nas zachwyca. Mimo konfliktu pokoleń, a może właśnie dlatego, że istnieje on od zawsze. Podobno niebawem będzie można zażyć jakiś specyfik i już będziemy umieli zobaczyć wyraźnie co dzieje się w głowach innych. Organizatorzy zajęć chcieliby tylko dostrzec w głowach swoich uczestników pozytywny ferment i zachętę do pracy nad sobą. I uznaliby wtedy, że nauka nie poszła w las, …mimo, że w lesie zdobyta.
PS. Nauczyciele z Dusznik zostawili nam piękne i mądre podziękowanie. Dziękujemy, tym bardziej serdecznie, że wielu dziękuje nam za „mile spędzony czas”, a nie za to ,że mogli zobaczyć dzieci i młodzież w nowych trudnych sytuacjach, w czasie zmagań z prostymi sprawami… A może jest tak, że jest tak miło, że nikt nie zauważa trudu. A jeśli tak, to dobrze. / a fotki w Galerii/